niedziela, 27 listopada 2016

Whiplash!



Whiplash to film z 2014 roku w reżyserii Damiena Chazelle z gatunku dramat muzyczny.
Produkcja opowiada historię dziewiętnastoletniego Andrew (Milesa Tellera). który uczęszcza do najlepszej szkoły muzycznej w kraju. W jego "karierze" perkusisty momentem przełomowym okazuje się dołączenie do szkolnej orkiestry jazzowej, gdzie panuje rygor i dyscyplina zaprowadzona przez wymagającego Fletchera ( J. K. Simmons). Nauczyciel ten różni się od wszystkich innych, a od swoich podopiecznych wymaga perfekcji za wszelką cenę... Oraz potu i łez.
Głównym bohaterem filmu jest Andrew, czyli chłopak pragnący TYLKO wielkiej kariery perkusisty i obsesyjnie dążący do tego, by zostać zapamiętanym. Szczerze? Nie polubiłam go od razu, nawet teraz ciężko mi stwierdzić, jaki mam do niego stosunek. Miałam wrażenie, że był zbyt pewny siebie i nie okazywał w ogóle pokory, a innym ludzi wokół traktował jak przedmioty, które w dodatku przeszkadzają mu w drodze na szczyt. Jedno trzeba przyznać - chłopak się nie poddawał! Ćwiczył godzinami, pragnąc osiągnąć sukces i perfekcję nawet za cenę krwi, Dosłownie. Czy to aby na pewno najlepsze wyjście?
Drugim bardzo ważnym bohaterem jest Fletcher, czyli postać bardzo fascynująca. Na początku postrzegamy go jako tyrana terroryzującego swoich uczniów, znęcającego się nad nimi psychicznie, który doprowadza młodzież do skrajności. I to wszystko prawda - taki jest. Tylko czy na pewno w jego metodach nie ma ani grama racji? Pokazuje im miłość do muzyki zupełnie inną niż w pozostałych produkcjach, Przekazuje im ją w sposób, jakiego jeszcze nie znali i pewnie nigdy nie poznają.W scenach z Fletcherem ujawnia się najwięcej emocji - to widać gołym okiem, a nawet słychać uchem, bo akcje z nim są właśnie najbogatsze w przekleństwa. Trudno nie zgodzić się z jego słowami Najgorszym istniejącym wyrażeniem jest 'dobra robota'. Najgorszym złem jest usłyszeć to  spocząć na laurach - trzeba się nieźle natrudzić, by osiągnąć coś w życiu i być zauważonym.

Muzyka w filmie odgrywała najistotniejszą rolę. Chociaż nigdy nie słucham jazzu i nie jestem jego fanką, utwory grane przez zespół Fletchera mną wstrząsnęły, zwłaszcza tytułowy ,,Whiplash'', który później siedział mi w głowie i słyszałam jego dźwięki tam, gdzie nie miały prawa być grane!
Aktorzy byli bardzo realistyczni, ich emocje były widoczne w każdej scenie. Na końcu filmu można zaobserwować uśmiech w błysku oka - mistrzostwo! Muszę tez powiedzieć, że przekleństwa (których ja osobiście raczej nie używam xd) odegrały tu istotną rolę. Takie samo zdanie miała pani od ZA, która włączyła nam właśnie ten film. Nie polecam oglądać go z przerwami między kolejnymi fragmentami filmu!
Film opowiada o miłości do muzyki, ale także o wytrwałości i determinacji w drodze o marzenia - coraz rzadziej spotyka się takie produkcje.

OCENA: 7,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz