piątek, 6 marca 2015

Rozdział 9

Hej, wpadam do Was po dość długiej (znowu!) nieobecności. Ostatnio trochę zaniedbałam ten blog i postaram się częściej pisać ;) Teraz jakoś bardziej ma ochotę na rysowanie i czytanie niż pisanie :/ No, cóż, nie przedłużam i zachęcam do czytania i zostawiania komentarzy :)

Chcę Żyć! Chcę Kochać!
Rozdział 9

   Kolory z czasem blakną na ubraniach wypranych w wodzie, noszonych wiele razy do zużycia.. Życia raczej nie można porównać do prania, chociaż są podobieństwa. Zazwyczaj przyzwyczajeni do smutku, samotności zapominamy o istnieniu szczęścia, a odwrotnie też bywa. Nadchodzi radość, rodzi się na nowo chęć poznawania świata, a ludzie nie chcą myśleć, że może być inaczej, że może nadejść coś, co zakłóci ich szczęście. Spychamy złe dla nas rozwiązania w ciemne zakamarki umysłu z nadzieją, że nikt się o nim nie dowie, z nadzieją, że można oszukać samych siebie. Ale nie zawsze można. Co trzeba robić? Życia nie da się rozplanować krok po kroku, jak przewidywalnej latynoskiej telenoweli. Trzeba cieszyć się szczęściem, kłócić się ze smutkiem, pogodzić z myślami, być szczerym wobec siebie.
   Belly czuła, że to wszystko dzieje się za szybko. Że może niedługo pęknąć jak bańka mydlana. Z drugiej strony nie chciała tego. Szczęście przyszło, czas teraz zatrzymać je jak najdłużej.
   -Co ciekawego widzisz w tej ścianie?- rozmyślania przerwał głos Willa z mąką na czarnych, nieregularnych brwiach, na prostym nosie i zaczerwienionych od gonitwy policzkach, ubraniu.. Mąkę miał prawie wszędzie, a przecież robili jajecznicę.
   -Wyobrażam sobie ciebie z jajkiem na głowie. Tylko tego ci brakuje do super pysznego ciasteczka- zażartowała, chroniąc swoje myśli dla siebie.
-Co? Czyli jeszcze nim nie jestem?- udawane rozczarowanie przypominało o dawnych czasach i chwilach spędzonych na kłótniach na niby, o urodę.
-Chciałbyś?- Isabel wzięła ze stołu stojącego pośrodku kuchni dwa duże jajka i zbliżała się do ciemnowłosego grożąc nimi. Najwidoczniej jajka są dobrą bronią.
-Chciałbym, ale nie w ten sposób- ujął małą rączkę Belly za nadgarstki, delikatnie niczym porcelanę i wyjął z rąk niedoszłe narzędzia zbrodni. Odłożywszy je na miejsce, z którego były brane spojrzał w oczy dziewczyny i powoli zbliżał swoje usta do jej spierzchniętych warg.
   -Znowu będziemy się całować?- zapytała 'znudzonym' głosem.
-Myślałem, że chcesz mnie całować!- udawanie oburzonego i zranionego wychodziło mu całkiem dobrze, zważywszy na to, że wyraz oczu jego w tej chwili był nie do rozgryzienia.
   -Wiesz, a ja myślałam nad tym, że mnie już usta bolą. Haha- zaśmiała się i szturchnęła żartobliwie w ramię Willa. Skrzywiła się trochę. Nie spodziewała się, że jest ono takie twarde.- Auć! Przypakowałeś?
-Tyle się na mnie patrzysz a dopiero teraz zauważyłaś?
-Kiedy ty się zrobiłeś taki zarozumiały?
-Przy tobie taki się staję. Muszę jakoś nadrabiać gadaniem, jak mam ładniejszą dziewczynę ode mnie- podrapał się po głowie- Nie wierzę, że to powiedziałem, miałem być zarozumiały- śmiesznym widokiem byłoby obserwować Willa w tej chwili, prawie kłócącego się z samym sobą.- Zdemaskowałem się- schował twarz w dłoniach, udając załamanego i tym samym doprowadzając Belly do łez. Oczywiście ze śmiechu. Widok wysokiego faceta, z czarnymi, niewyczesanymi włosami, wyglądającego tak słodko i niewinnie rozczuliłby chyba każdego.
   -Przede mną nic nie ukryjesz. Już dawno wiedziałam, że jestem ładniejsza od ciebie- zamierzała pokazać mu język czy coś w tym stylu, ale przypomniało jej się przedszkole. Chyba to jednak nie byłby odpowiedni gest.
   -Poddaję się. A może...
-Co może?
-A może..?
-Tak?
-Daj mi skończyć kobieto i nie drocz się ze mną- spojrzał na nią i nie odczuwał zdenerwoania patrząc na figlarny uśmiech i roześmiane oczy. Chciał się uśmiechać i krzyczeć, że ukradnie dla niej cały świat. Nie wiem skąd taka myśl, to tylko uczucia Willa.
   -Dobrze już, kończ- popchnęła go na kanapę okrytą kocykiem w sowy oraz wielką poduszką pod głowę i położyła swoje nogi na oparciu mebla, siadając naprzeciwko.
   -Zapomniałem... Chwilę.. A, tak. Już wiem. Ale napięcie się popsuło. Trudno..
-Dobra, skończ i mów wreszcie, czasami powinieneś wyjść z kolegami na miasto, bo chyba za dużo przebywałeś z dziewczynami i nabrałeś ich nawyków- Belly wybuchła perlistym śmiechem i wypełniła nim połowę domu, jak nie cały.
-Naprawdę bardzo śmieszne. Więc może ja pójdę spać, a wtedy ty mnie obudzisz pocałunkiem? Bo czemu to zawsze facet ma odwalać brudną robotę?
-Brudną robotę?- zdziwiła się Belly.- Czyli całowanie mnie to brudna robota?
-Nie chodziło mi o to! Po prostu w każdej bajce to książę ratuje księżniczkę. Zmieńmy trochę fabułę. Isabelle Cassiele! Uratuj mnie! Ja idę spać i nie wiem kiedy się obudzę.. O żegnaj świecie!- teatralnym gestem zarzucił rękę na czoło i upadł na poduszkę, obijając się od niej i powstrzymując od śmiechu. Belly zresztą też uśmiechała się w duszy na zewnątrz próbując utrzymać powagę.
   -Faceci..- mruknęła, myśląc co dalej zrobić. Pocałować go wreszcie czy zrzucić z łóżka? Z drugiej strony naprawdę dużo tych beztroskich chwil. Kiedyś mogą się skończyć. I w ten sposób doszła do wniosku, że najlepiej będzie...
   Zdjęła nogi z oparcia, cichutko schodząc z kanapy i patrząc czy 'przeciwnik' nie podgląda. Upewniła się, że naprawdę przysnął i nawet cichutko chrapie cofnęła się kilka kroków w tył, aż do ściany dzielącej salon z kuchnią.Ustała na chwilę, zdjęła buty i popatrzyła jeszcze raz na słodko śpiącego chłopaka. Odbiła się raz od paneli położonych na podłodze, później drugi i biegła mały kawałek (salon nie był aż taki duży) do kanapy. Rzuciła się z rozpędu na łóżko, uważając, żeby nie uszkodzić bruneta. W krótkim biegu wpadały jej do buzi włosy, niezwiązane w kitkę rozpadały się gdzie chciały i były poza prawem. Denerwujące okazało się odgarnianie ich za każdym razem, kiedy chciało się znów widzieć drogę.
   -Co do cho...
-Cicho bądź i nie przeklinaj! Przyszłam cię uratował od wielkiego zaślinienia!- wydobywając niewidzialny miecz z pochwy usnutej z fantazji udawała, że tnie kajdany z niewidzialnego żalaza.
-Co? Ślinię się przez...
-Oj, cicho bądź i daj się uratować! Odwaliłam kawał brudnej roboty. Chyba mi się coś należy!- chcąc uniknąć kolejnego potoku słów z ust chłopaka, a wiedziała, że to nastąpni, pocałowała go, przy okazji zrzucając na ziemię. Oczywiście tak, aby upaść na nim. On zorientował się co się dzieje dopiero, gdy upadł na poduszki rozłożone wcześniej przez inicjatorkę akcji.
   -Podstępna żmija- zaśmiał się.
-Podstępna tak, ale nie żmija. Miło mi, jestem Belly.

3 komentarze:

  1. To kiedy kolejny rozdział? Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm.. nie mam bladego pojęcia! Od poniedziałku wracam do szkoły, muszę nadrobić zaległości, więc jeśli mi się uda napiszę do końca tygodnia, a jeśli nie pewnie w następny weekend :(
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Super rozdział!!!!!! Kiedy następny??? Ja tu czekam ;).
    http://maja-w-maju.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń