Ostatni post był tu bardzo dawno, a obiecywałam sobie, że będą częściej.. Może teraz nareszcie mi się uda.
Kiedy pewnego dnia siedziałam w autobusie dopadła mnie niesamowita wena na opowiadanie! Tak, kolejne.. Mam zaczętych ich chyba z 15. I na każde pomysł. Moja wyobraźnia pracuje na naprawdę niesamowicie wielkich obrotach! Zawsze mam miliony pomysłów!
Przepraszam, że rozdział taki krótki.
Chcę Żyć! Chcę Kochać!
Rozdział 10
-Podstępna żmija- zaśmiał się.
-Podstępna tak, ale nie żmija. Miło mi, jestem Belly- podała mu rękę, jak to mają w zwyczaju mężczyźni, ale jej nie uścisnął tylko przewrócił oczami.
-Co się stało?- zapytała.
-Słuchaj, chciałem cię gdzieś zaprosić..- zaczął, ale w tej chwili odezwała się niecierpliwa natura nastolatki. Przerwała mu i wtrąciła od razu odpowiedź:
-Tak, tak, tak!
A on się tylko uśmiechnął lekko, jakby speszony entuzjazmem.
-Więc gdzie mnie zabierasz?- B
elly jak zwinna małpka jednym susem podskoczyła do Willa i złapała go za rękę.
-Niespodzianka.- Zachichotał - A teraz sorki, ale muszę lecieć coś załatwić. Idź na zakupy czy coś. Jakby co kasa zawsze jest w kuchni w szafce nad zlewem- podszedł, cmoknął w czoło, troskliwie spojrzał w oczy, uśmiechnął się i.. Odszedł. Ale tym razem nie na długo, tylko coś załatwić. Aczkolwiek :"pożegnanie" przypomniało jej o czasie straconym na poszukiwania miłości idealnej, która przecież nie istnieje. Rzeczy idealne nie istnieją. Perfekcyjność jest nudna.
-Zakupy, zakupy.. Jak ja dawno czegoś sobie nie kupywałam.. Jak ja dawno nie byłam na zakupach- wymamrotała. Powlekła się wolno do kuchni i zajrzała do szafki.- Rzeczywiście, trochę tego jest- wzięła do ręki sto złotych i położyła na blacie.
"Kurde, z drugiej strony.. Potrzebujemy pieniędzy na inne rzeczy, czemu ja miałabym iść na zakupy i wydawać tyle kasy?" pomyślała i położyła pieniądze z powrotem na miejsce.
-Marne pięć dych, ale i to się nada na zakupy..- Wyszczerzyła się, otwierając nowoczesną szafkę z białego, mocnego plastiku w poszukiwaniu "kreacji".
Zarzuciła na siebie pierwsze rzeczy, które wpadły jej w ręce, czyli czarny podkoszulek i jeansy poprzecierane na kolanach.
-Z włosami i tak już nic nie dam rady zrobić- mruknęła niezadowolona. Wrzuciła portfel, szczotkę do włosów i parę innych rzeczy do torby, psiuknęła się perfumami różanymi, czyli jedynymi jakie znalazła w łazience. Łapiąc w biegu buty zbiegła schodami po klucze i wyszła.
-Will!- krzyknął Conrad widząc chłopaka wychodzącego od jubilera.- Ej, Will! Poczekaj!- pomachał mu ręką.
-O, Conrad. Sorry, nie zauważyłem cię- podali sobie ręce i skierowali w stronę McDonalda.
-Byłeś u jubilera?- zapytał Con.
Will podrapał się po karku zmieszany. Nie chciał odpowiadać na to pytanie, więc skłamał szybko.
-Tak, mama prosiła, żebym jej wymienił na gwarancję pierścionek- wyjaśnił szybko.- Zamówić ci coś?- Zmienił temat.
-Colę.
-Ok, zaraz wracam.
Conrad, który został przy stoliku, nabrał podejrzeń co do Williama. Od początku nie spodobało mu się to, że Belly zaczęła się z nim spotykać. Nie znał oczywiście wcześniejszej historii tych dwojga. Isabel nikomu o tym nie mówiła, a zwłaszcza swoim przyjaciołom. Każdy może mieć własne sekrety.
Rozejrzał się wokół i zatrzymał wzrok na chłopaku stojącym przy kasie. Zdenerwowany odwrócił spojrzenie i zaczął drapać paznokciem w blat stolika. Nie miał ochoty na spotkanie z chłopakiem Isabel, ale koniecznie musiał wiedzieć, co William robił u jubilera. Zastanawiał się czy mogło chodzić o Belly...
Zdenerwowany całą sytuacją stukał paznokciem w stolik. Wydawał się on nieco za bardzo wypielęgnowany jak na osobnika płci męskiej.
Kiedy sam siebie zaczął denerwować tym odgłosem, zrobił lekki grymas i przeciągnął ręką po postawionych włosach. Zerknął na zegarek i już postanowił, że podejdzie do Willa i zapyta wprost, kiedy właśnie on podszedł do stołu z zamówieniem.
-O, szybko ci poszło- lekko i nieszczerze uśmiechnął się Conrad. Ogólnie był taki poddenerwowany, jak po zażyciu jakiegoś silnego narkotyku.
-Była mała kolejna- wyjaśnił Will. Po pierwszym spojrzeniu na tych nastolatków można stwierdzić, że za sobą nie przepadają, a w oczach tańczą im iskierki zakłopotania i zdenerwowania. Nie mają o czym rozmawiać. Will unika spojrzenia Conrada i wcina swojego burgera, a Conrad zbiera się w sobie, by zapytać o Belly. Za długo mu się schodzi. Nie umie wydusić słowa. Uciekają mi ltery z głowy, myśli wietrzeją.. Nie ma już szansy.
-Sorry, stary. Muszę już iść. Mam się spotkać z rodzicami- Chłopak Belly wrzuca tackę do pojemnika, podaje rękę kumplowi i odchodzi. Na początku wolno, ale później przyspiesza. Nie ogląda się za siebie. Ręce wkłada do kieszeni i kieruje się w stronę parku.
Conrad szybko wyrzuca pojemnik i wychodzi za Willem. Lekki wiatr miota jego długo nieprzycinanymi włosami, słońce grzeje w skórę i razi w oczy. Zsuwa okulary na oczy i wypatruje człowieka, który właśnie wyszedł z knajpki.
Jest!
Te same spodnie.
Te same włosy.
Ta sama koszulka.
To musi być on.
Conrad kieruje się w tamtą stronę ostrożnie. Na tyle, na ile jest to możliwe w takich ciężkich butach.
Stoi tam 3 ludzi. 1 nastolatek. 2 dorosłych.
Siedemnastolatek w ciemnych włosach wyjmuje małe zawiniątko i z uśmiechem pokazuje je rodzicom. Z tej odległości Conrad ledwo dostrzega, że to.....
Wy już pewnie domyślacie się co wyciągnął Will.. Jak zareaguje na to Conrad? Do czego jest zdolny dla Belly? Kim jest naprawdę? Lubicie Conrada? Co myślicie o rozdziale?
PS mam niesamowity pomysł na opowiadanie! Co myślicie o tym, aby dodawać dwa opowiadania?
PPS zostało mi tylko kilkanaście stron książki! Niedługo spodziewajcie się recenzji genialnej książki, którą możecie zobaczyć na pasku bocznym :)
Do napisania!
Ania ♥