wtorek, 22 grudnia 2015

Trochę informacji

Hej, moi zaniedbani czytelnicy!

Tak, tak.. Mam pojęcie, że mnie tu znowu prze dłuższy czas nie było. ZNOWU! Przez tak długi czas, jaki ten blog istnieje, czyli już prawie rok, ja bywam tutaj tak rzadko. Wychodzi na to, że jak na razie nie pojawi się tu nowy rozdział. Dlaczego? A tu właśnie tkwi malutka tajemnica, której rąbek Wam dzisiaj uchylę.
Otóż pewnego dnia, kiedy wzięłam się za czytanie poprzednich rozdziałów i komentarzy, zobaczyłam, jak bardzo zmienił się mój styl pisania. Jednak przez taki dość krótki czas widać jakąkolwiek poprawę. A jako, że jestem szczegółowa, nie mogłam zostawić tego tak po prostu, niedopracowanego, Szczerze: nie podobał mi się sposób, w jaki opisałam tę historię. Co zrobiłam? Skopiowałam wszystkie rozdziały Chcę Żyć! Chcę Kochać! do Worda i zapisałam pod nazwą ,,Chcę Żyć! Chcę Kochać! STARA WERSJA", a następnie otworzyłam czysty dokument Worda i... zaczęłam to zmieniać. Poprawiać. Wreszcie moim zdaniem zaczyna to nabierać jakiegoś wyglądu i lepiej się czyta. W tym tkwi powód mojej nieobecności. Jak na razie wciąż jestem w trakcie poprawek, a rozdział planuję dodać dopiero, gdy wszystko będę już miała w należytym porządku. Planuję wyrobić się z tym w czasie przerwy świątecznej, ale nigdy nie wiadomo, jak się sprawy ułożą, prawda? Trzymajcie za mnie kciuki,  żebym dała radę! Bo, jak się okazuje, CŻCK miało aż 58 stron! A nowa wersja będzie ich miał ''troszkę'' więcej. Ahh, cieszę się tak bardzo ♥

Chciałabym Was zapoznać z próbką moich postępów, tak dla porównania:


CHCĘ ŻYĆ! CHCĘ KOCHAĆ! STARA WERSJA



''Nie boję się. Nie mam czego się bać. Śmierć? Ona mnie nie przeraża. Do każdego kiedyś przyjdzie. Po prostu staram się, żeby nie miał kto za mną tęsknić. Nikt nie wie.. No prawie.. Wiem ja, rodzice i mój zeszyt.. Tak, on jeden pozostawi po mnie uczucia i to, jaka byłam naprawdę. Dowiedzą się kiedyś,  przez co przeszłam. Teraz chcę żyć! Chcę być inna! Odważna! Szalona! Próbować wszystkiego.. Wszystkiego oprócz miłości.. Ona niszczy. Tak, coś o tym wiem.''- Zanotowała.

     Isabel obudziła się słysząc skrzypienie okna w pokoju. Spojrzała na zegarek. Trzecia rano..

-Warto by to wykorzystać.- Mruknęła do siebie szesnastolatka i z zamkniętymi powiekami wstała z łóżka. Po omacku znalazła spodenki, T-shirt i trampki, które na siebie włożyła. ,,Trzeba korzystać z ostatnich dni wakacji. Potem szkoła.. Lubię ją.. Mogę być kimś, kim zawsze chciałam być.''- Zanotowała w zeszycie, po czym położyła go na szafce i związała swoje blond włosy w niestaranną kitkę. Nie chciała tak po prostu wyjść drzwiami. Zbyt pospolite.. Żyje, więc decyduje, co robi. Rodzice wszystko jej przepuszczają, wiedzą, że chce spróbować wszystkiego. Ufają jej.
     Otworzyła na szeroko okno i wystawiła nogi, po czym wspięła się na wystającą gałąź dębu, która zawsze jej pomagała w tego typu wyprawach. Zrzuciła koniec specjalnie przygotowanej drabinki i zeszła po niej. Szybko, lekko, z kocią zwinnością.
     Gdzie pójdzie? Tam, gdzie zawsze. W jej najdroższe miejsce.
     Zeszła z drogi na leśną ścieżkę, i szła, aż dotarła do polanki. Wszędzie wokół niej były drzewa. Księżyc pięknie oświetlał centralny punkt ICH miejsca. Była pełnia. Usiadła na trawie i otworzyła pamiętnik. Zaczęła pisać;


''Tak, nadchodzi ten dzień. Dzień , w którym kilka, a dokładnie rok temu, widzieliśmy się po raz ostatni. Za dwa dni rocznica.. Dlaczego ja nie mogę  być szczęśliwa? Kiedyś było inaczej.. Kiedyś świat był piękny. A właściwie.. Wciąż jest piękny, tylko moje życie się zmieniło... Chciałabym powrócić do normalności. W sumie przyzwyczaiłam się do tego, że jestem inna. Odważna. Szalona. Uparta. Ale nie mogę mieć nikogo, z kim mogłabym dzielić moje uczucia. Tak, właśnie, pozory mylą.''


     Zamknęłam zeszyt, jedna, mała łza zakręciła się w kąciku oka i spłynęła Isabel po policzku. Wspominała. Chciała poczuć taką magię tego miejsca jak rok temu. Chciała, żeby tu znów działy się czary. Ale przede wszystkim marzyła, żeby on tu z nią był.. Chciała poczuć jego delikatne pocałunki, jego dotyk, gdy leżeli podczas pełni, w Walentynki, w tym miejscu i spoglądali sobie w oczy. Pokazywał jej gwiazdy, gładził po policzku, mówił jak bardzo kocha. Ona odwzajemniała wszystkie jego uczucia.. Teraz już nie mogła się powstrzymać. Potok łez spadał jej po twarzy, osłaniając grymas bólu, a włosy powiewały na wietrze. Położyła się i rozpamiętywała dalej. Wyglądało to doprawdy magicznie..

     Postanowiła napisać list. Tak, żeby komuś, kto go dostanie pozwoliło przemyśleć uczucia. Ale też dla siebie. Chciała uwolnić z siebie to wszystko. Chciała wyrzucić jego z serca, ale tez chciała zawsze o nim pamiętać..
     Wyrwała kartkę ze swojego najdroższego zeszytu i napisała to, co od dawna siedziało głęboko w jej sercu;

                       KOCHAM CIĘ I NIENAWIDZĘ! teraz jestem sama....




CHCĘ ŻYĆ! CHCĘ KOCHAĆ! NOWA WERSJA

,,Nie boję się. Nie mam czego się bać. Śmierć? Ona mnie nie przeraża. Do każdego kiedyś przyjdzie. Jedynym, czego się boje jest pozostawiona tęsknota. Jedyne, co mogę zrobić to sprawić, aby nie miał kto jej odczuwać.
Kto wie, że umrę szybciej niż pozostali? Prawie nikt. Ja, rodzice i zeszyt. Zeszyt, który jako jedyny pozostawi po mnie uczucia i ślad prawdziwej osobowości. Ktoś kiedyś dowie się przez co przeszłam. A teraz… Chcę Żyć! Chcę być inna! Odważna, szalona! Próbować wszystkiego, łapać życie garściami. Może poza miłością. Ona niszczy wszystko. Niestety coś o tym wiem’’ – zanotowała.

Isabel obudziło skrzypienie okna w pokoju. Już od kilku dni jego dźwięk przerażał dziewczynę, zwłaszcza w nocy, lecz ciągle zapominała powiedzieć o tym tacie.
Sennym wzrokiem spojrzała na zegarek stojący obok na szafce. Była trzecia w nocy.
- Warto byłoby to wykorzystać – mruknęła szesnastolatka i z wciąż zamkniętymi oczami wstała z łóżka, zostawiając po sobie niezły bałagan. Po omacku znalazła spodenki, ulubioną koszulkę i trampki. Szybko przebrała się w znalezione rzeczy.
Trzeba korzystać z ostatnich dni wakacji, dopóki można. Niedługo zacznie się szkoła. Nie jest taka zła. Tam przynajmniej mogę udawać kogoś, kim zawsze pragnęłam być. – Zanotowała w zeszycie. Następnie położyła go na szafce. Wolne ręce przydały jej się do związania blond włosów w kitkę.
Chwilę zastanawiała się, czy powinna wyjść drzwiami czy raczej na swój sposób. Od razu wybrała drogę przez okno. Wyjście drzwiami było dla niej zbyt normalne. Żyje, więc sama decyduje co robi. Rodzice pozwalają jej prawie na wszystko. Oni też są zdania, że powinna próbować wielu rzeczy, póki może. Oczywiście nigdy nie powiedzieli tego na głos, jednak jest między nimi, a córką taka niepisana zasada. Ufają jej.
Belly otworzyła szeroko okno, słysząc znajome skrzypnięcie. Chwilę zastanawiała się, czy nie obudziła rodziców. Kiedy doszła do wniosku, że pewnie nadal śpią, wystawiła nogi przez ramę, po czym wpięła się na najbliższą gałąź dębu. To właśnie ona zawsze pomagała dziewczynie w tego typu wyprawach. Zrzuciła drugi koniec drabinki na ziemię, aby za chwilę po niej zejść. Szybko i lekko, z kocią zwinnością.
Ani przez chwilę nie zastanawiała się nad tym, gdzie pójdzie. Od razu wiedziała. W najdroższe jej miejsce.
Zeszła z asfaltowej drogi na leśną ścieżkę. Szła, dopóki nie dotarła do małej polanki skrytej wśród drzew. W pierwszej chwili zauważyła snop światła księżyca pięknie oświetlający centralny punkt ICH miejsca. Była pełnia. Usiadła wygodnie lekko mokrej od rosy trawie i otworzyła pamiętnik. Zaczęła pisać.
Ten dzień nadchodzi. Rocznica naszego ostatniego spotkania nadchodzi. Jest bardzo blisko. Zostały dwa dni.
Wciąż zadaję sobie pytanie dlaczego nie mogę być szczęśliwa, ale nigdy nie uzyskuję odpowiedzi. Nie znam jej.
Dochodzę do wniosku, że kiedyś wszystko było inne. Kiedyś świat wydawał się piękniejszy. A właściwie… On jest piękny, to moje życie się zmieniło na gorsze. Wiele razy marzyłam o powrocie do normalności. Ale czy ktoś kto nie jest normalny może taki być? NIE.  Powoli przyzwyczajam się do mojej inności. Jestem odważna, szalona. Jestem uparta.
Wciąż jednak brakuje mi kogoś, z kim mogłabym dzielić swoje uczucia. Kogoś, kto by zechciał poznać mnie i zaakceptował w pełni. Mogę wydawać się szczęśliwa, ale to tylko pozory. Nie można zapominać, że pozory mylą.
Zamknęła zeszyt. Jedna malutka łza zakręciła się w kąciku jej oka i spłynęła po policzku.
Wspomnienia wróciły. Isabel chciała poczuć magię tego miejsca. Taką samą, jaką czuła rok temu i każdego poprzedniego dnia. Chciała, żeby tu znowu działy się czary. Żeby on tu był… Chciała poczuć jeszcze raz jego delikatne pocałunki, jego dotyk, gorący oddech na karku, który przyprawiał ją o gęsią skórkę.
Doskonale pamiętała Walentynki, kiedy leżeli na tej polance i spoglądali sobie w oczy. Pokazywał jej gwiazdy i gładził po policzku, mówił jak bardzo kocha. Nie mogła się nadziwić, jak głębokim darzy go uczuciem.
To wspomnienie przeważyło szalę. Potok słonych łez spływał po całej jej twarzy, zasłaniając grymas bólu. Włosy powiewały na wietrze, gdzieniegdzie przylepiając się do mokrych policzków i czoła.
Położyła się i wspominała dalej. Wyglądało to doprawdy magicznie.

W krótkim czasie zdecydowała się napisać list. Taki, który pozwoliłby przemyśleć pewne sprawy osobie, w której ręce przypadkiem trafi. Taki, który uwolni z niej wszystko, co dawno powinno być wyrzucone poza umysł oraz serce. Chciała wyrzucić jego, ale z drugiej strony chciała pamiętać.
Wyrwała kartkę z zeszytu i napisała to, co od dawna siedziało głęboko w jej sercu.



,,Jak mogłeś tak po prostu odejść? Przez jedne drzwi ucieka miłość, a przez drugie wchodzi nienawiść…’’


Co Wy na to? Jak oceniacie moje postępy?

Z okazji zbliżających się Swiąt życzę Wam wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia i wielu prezentów oraz wspaniałych chwil z rodziną!

snap: @nusia75