sobota, 18 kwietnia 2015

Pisane o zmierzchu: Klasyka, czyli Saga Zmierzch część 1. "Zmierzch"


   Klasyka kina, uwielbiany wśród nastolatek, ale także i starszych osób, głównie kobiet.
   Film oglądałam niezliczoną ilość razy, za każdym razem przeżywając na nowo. Jednak w pewnym momencie uznałam, że więcej go nie zobaczę. Oczywiście się myliłam. Po jakimś roku przerwy obejrzałam go ponownie.
   Kristen Stewart (Bella Swan) i Robert Pattison (Edward Cullen) odegrali swoje role dobrze. Dość ładnie zagrali, aczkolwiek po tylu seansach niektóre sceny wydawały mi się nienaturalne. Możliwe jest, że "odkochałam" się od tego filmu, pierwszego szoku po obejrzeniu, nie mam pojęcia. Myślę, że zaczęłam po prostu więcej dostrzegać. Naprawdę uwielbiam ten film... Ale nie obejrzałam do końca. Czy to zasługa tego, że znam go na pamięć czy może tego, że dostrzegłam wady, nie wiem.
   Mimo kilku wad ten film chyba pozostanie w mojej pamięci na bardzo długo. Kiedyś pewnie pokażę go moim dzieciom i powiem: Kiedyś uwielbiałam ten film.
   Projekcja tak kuszącego i niebezpiecznego, pełnego emocji, adrenaliny i wampirów świata jest fascynująca i w pewien sposób zdecydowaną większość osób przyciąga. Każdy kiedyś po przeczytaniu książki fantasy lub obejrzeniu takiego filmu chciał uwierzyć w to, że istnieje życie obok nas. Życie pełne Nocnych Łowców, wampirów, wilkołaków.. Przyznaję się, że ja też tak miałam. Czasami wciąż mam. Chciałabym uwierzyć, powrócić do dzieciństwa, ale jednak wiem, że to tylko wytwory wyobraźni. Fajnie jest czasami poudawać, że gdzieś żyją takie istoty podobne do ludzi, a jednak inne. Ale zawsze i tak pamiętamy, że to fikcja. Właśnie coś takiego jest podczas oglądania tego filmu. Ma swoją magię.  Jeszcze jakieś 1,5-2 lata temu miałam wrażenie, że jak będę się kładła spać, wleci do mojego pokoju przez okno jakiś przystojny wampir. Jako, że w lato zazwyczaj śpię przy otwartym szeroko oknie, zastanawiałam się czy tak naprawdę będzie, ale wiedziałam, że to nie ma prawa się zdarzyć w naszym świecie.
   Emocje w filmie były widoczne, postacie zazwyczaj prawdziwe, a akcja szybko się działa, czyli to co lubię.
   Po przeczytaniu powieści Stephanie Meyer, naprawdę dobrej, warto zobaczyć ekranizację. Łatwiej jest to sobie wyobrazić. Jasne jest, że film dwu i półgodzinny nie dorówna kilkusetstronowej książce, nie odzwierciedli jej szczegółów, magii, tych wszystkich opisów. Ale możemy to zobaczyć.
   Według mnie była to pierwsza poważna rola Roberta i Kristen. Oglądając Stewart w "Królewnie Śnieżce i Łowcy" zagrała lepiej, miała więcej doświadczenia.
 
   Podsumowując: jest to film przez wiele osób nisko oceniany. W moim odczuciu nie jest wyreżyserowany, odegrany po mistrzowsku, ale bardzo dobrze.
   Moja ocena tego filmu:   6,5/10
 Ciekawostka: Aktorzy grający wampiry w kontraktach mieli napisane, że muszą unikać słońca, aby ich skóra była blada.

PS Co myślicie o recenzjach filmów? Mi się to naprawdę spodobało i czuję się w tej roli dobrze. Zwłaszcza, że nie muszę się tutaj trzymać punktów ustalonych w podręczniku od języka polskiego...

Dotrzymałam obietnicy i posty pojawiają się częściej :) Mam nadzieję, że tak zostanie!

wtorek, 7 kwietnia 2015

Powrót+niespodzianka

Cześć Kochani!!
Mój ostatni post tutaj był baardzo dawno temu. Zastanawiam się, ile osób jeszcze tu zagląda.. Być może nikt, ale mimo to chcę znów tu pisać.
Można powiedzieć, że przez ten czas, kiedy nie było tu żadnego postu miałam chwilowy "kryzys" w pisaniu. Myślę, że to już minęło, ale nigdy nic nie wiadomo.
Kiedy miałam chwilę czasu- nie miałam weny, a kiedy miałam wenę.. nie było czasu. Muszę Wam się do czegoś przyznać.. Zastanawiałam się przez pewien czas nad usunięciem bloga, ale jednak moje postanowienie noworoczne zwyciężyło. Jeśli nie wiecie o co chodzi, cofnijcie się do pierwszego posta na tym blogu z 1 stycznia.
Podsumowywując: powracam do Was i chciałabym częściej tu pisać. Być może znowu dopadnie mnie to coś, co nie daje mi pisać, więc nie obiecuję.
Co jeszcze?
Będą się częściej pojawiały recenzje! Książek, filmów.. czego jeszcze? Nie mam pojęcia, coś się na pewno znajdzie! Może Wy macie jakieś pomysły? Jeśli tak, śmiało piszcie: ania.podlecka2001@gmail.com   <----Nie gryzę :)

Zaraz po tym wstępie, może trochę dłuższym niż chciałam, mam dla Was niespodziankę! Zastanawiałam się nad Darami Anioła, nad tym jak Cassandra pięknie pisze itd. i.. Wpadło mi coś do głowy! Napisałam dodatek do opowiadania! Mam nadzieję, że Wam się spodoba i zapraszam do czytania:

"Wspomnienia Narratora"
-Pierwsze spotkanie

I teraz uświadamiasz sobie, że to 
zaczęło się wcześniej niż myślisz...

   -Mamo! Mamo!- w cichym zakątku nadmorskiej plaży, w słoneczny, letni poranek mały chłopiec ubrany w za duży niebieski podkoszulek i zielone spodenki, ciągnął swoją mamę za rękaw z nadzieją na wspólną zabawę.
   -Synku, daj mi spokój. Mam ważniejsze zajęcia- odpowiedziała pani w białym, dwuczęściowym kostiumie. Nie zdjąwszy nawet okularów przeciwsłonecznych by popatrzeć na syna, kobieta powróciła do jakże absorbującego zajęcia, jakim jest spalanie się nie słońcu. Tej skóry inaczej, niż spaloną nie można nazwać.
   Mały chłopiec, na oko pięcioletni nie znalazłszy towarzysza do zabawy spojrzał jeszcze raz w kierunku mamy i taty, a później wyginając usta w grymasie smutku odszedł, zabierając ze sobą zabawki do piasku.
   Wyobraźcie sobie, że widzicie małe dziecko bawiące się samotnie na plaży. A później spójrzcie kawałek dalej na rodziców tego chłopca zajętych sobą. Nie jest miło, prawda?
   Na pierwszy rzut oka trudno stwierdzić, czy to rodzina. Trzeba doszukiwać się podobieństwa zewnętrznego...

   Blisko chłopca w niebieskiej koszulce wraz z rodziną wakacje spędzała Isabel Cassiele. Mała dziewczynka o jaśniutkich włosach już wtedy podbijała młode, chłopięce serca.
   Rozważna mała osóbka nie dawała się jednak całować w policzek, ani przytulać po przyjacielsku. Co mądrzejszych chłopców dostąpił zaszczyt trzymania za rękę.
   Trzeba przyznać, że Belly miała w sobie dar przyciągania, niczym grawitacja przyciągała chłopców.
   Podchodziła do życia bardzo rozważnie, planując każdy kroczek do przodu, uważając, żeby nie ustać na kamień.
   Wiele w życiu może się zmienić od czasów dziecięcych. Zmiany są częścią nas, a my częścią tego świata.
   Dziewczynka budowała nieporadne zamki z piasku ze swoją mamą, podczas gdy tata leżał z gazetą w dużych rękach, leżąc wygodnie pod ogromnym pasiastym parasolem. Przelatywał oczami po literkach bardzo wolno, pilnując by każda informacja dotarła do mózgu. Co ciekawsze rzeczy przekazywał reszcie rodziny. Aż w końcu znudzony, z migającymi przed oczami słowami założył przyciemniane okulary i dołączył do reszty rodziny.
   Mała Isabel próbowała uratować zasypujący się zamek, lecz na nic się to nie zdało.
   Wybuchła płaczem i z płynącymi po różowych policzkach łzami oraz przyklejonymi do twarzy włosami pobiegła w stronę wody.
   Zostawiła rozkojarzonych rodziców, którzy zrezygnowawszy z pogoni za dzieckiem, które i tak wróci, usiedli z powrotem na leżakach. Rozejrzeli się wokół szukając dziewczynki w różowym kostiumie kąpielowym i czapce bejsbolowej. Gdy spostrzegli taką oto osóbkę w wodzie, położyli się wygodniej w fotelu i obserwowali.
 
   "Nie mam się z kim bawić, rodzice boją się słońca, mama musi leżeć pod parasolem, bo inaczej ono robi jej skórę czerwoną" pomyślał ze smutkiem mały William.
   "Chciałabym mieć kogoś innego niż rodzice do zabawy. Mama nie umie budować zamków, zawsze się psują" pomyślała Isabel i szła zamyślona ze spuszczoną głową. Śmieszny był to widok, w dodatku bardzo rzadki. Po plaży dzieci zawsze biegają radosne, nie myśląc o takich sprawach.
   Kiedy dziewczynka zauważyła przed sobą kamień, ustała na chwilkę, chcąc go podnieść i odnieść w inne miejsce.
   W tym czasie pięcioletni chłopiec, o którym wcześniej było wspomniane szedł ze spuszczoną głową, nie patrząc gdzie.
   -Ała!- krzyknął piskliwym głosem pięciolatek i trzymał się za nogę.
   -Czemu ustałeś na ten kamień? Właśnie chciałam go podnieść- poważnie powiedziała dziewczynka.
   -To tylko kamień. niech sobie leży- mruknął.
   -Tak, tylko kamień, ale jak ktoś ustanie na niego skórą to krzyczy ała i chce żeby go całować. A jak pocałować brudną nogę? Bez sensu!- Skrzyż
owała ręce.
   -Pocałujesz moją? Bardzo mnie boli- William zrobił duże, proszące oczy, ale Isabel była nieugięta.
   -Fuj!- krzyknęła i wbiegła kawałek do wody, śmiejąc się.
   Chłopiec nie zwracając na ból stopy pobiegł za jasnowłosą pięknością.
   -Poczekaj!
   Dziewczynka obróciła się i spojrzawszy na biegnącego niezdarnie w jej stronę chłopca, ustała. Gdy podszedł bliżej oświadczyła:
   -Nie będę cię całować w stopę!
   -Ale jesteś sztywna!- krzyknął chłopiec.
 -Nie jestem sztywna!- dziewczynka tupnęła nogą.
-Jakbyś nie była sztywna pocałowałabyś mnie- podpuścił ją chłopiec.
-Masz brudną nogę, fuj!
-No to w usta- powiedział chłopiec i wyszczerzył się.
-Niee- zawyła dziewczynka.
-Sztywniara!Sztywniara! Sztywniara!- zaczął krzyczeć i tańczyć wokół niej chłopak.
-Dobra, juź uspokój się tylko!
   Will zadowolony podszedł bliżej i zaczekał, aż dziewczynka zrobi to samo. Podchodziła do niego coraz odważniej, aż w końcu tak blisko, by cmoknąć w usta.
   Speszona szybko się odsunęła, a chłopiec uśmiechnął bardzo szeroko. Isabel widząc, jaki jest szczęśliwy uśmiechnęła się równie szeroko.
   -Jak maś na imię?- spytała.
-Will a ty?
-Isabel.
-A jak się to skraca?
-Nie wjem- zastanowiła się.
-A ja wjem! Bendziesz Issy!- Ucieszył się
-Ale super!- ucieszona, zapomniała o swoich zasadach, które i tak przetały istnieć po tym, jak nieznany chłopiec powiedział, że jest sztywna, przytuliła chłopca.
-Isyy, spotkamy się jeszcze kiedyś?- Zastanowił się.
-Tak- uśmiechnęła się.
-Obiecaj!- zażądał.- Na palec!
   Isabel i Will wyciągnęli najmniejszy palec i złączyli je, obiecując sobie, że to spotkanie nie będzie ich ostatnim.

   Z daleka rodzice patrzący na dwójkę małych zakochanych dzieci, otarli kilka łez. Wzruszająca scena, która wyryła się w ich pamięci nie dopuściła, aby o niej zapomnieć.
   Rodzice podejrzewali co malcy sobie obiecali. I dlatego to oni obiecali sobie kiedyś wypełnić obietnicę Isabel i małego chłopca.

***********

No, kochani, mam nadzieję, że Wam się spodobało. Dziękuję, że przeczytaliście i ucieszę się bardzo, kiedy zostawicie miły komentarz :)

I na koniec takie pytanko: Jak Wam minęły święta? Mam nadzieję, że dobrze, bo zapomniałam Wam złożyć życzeń!